OBEJRZYJ: Max Strus uderza zwycięzcę meczu zza połowy kortu w epickim starciu Mavericks-Cavaliers
Max Strus i Cleveland Cavaliers pokonali Dallas Mavericks 121:119 w rewanżu po niewiarygodnej sekwencji, która prawie uchroniła ich przed porażką, zanim Strus trafił za trzy punkty zza połowy kortu.
Cavaliers mieli 3-punktowe prowadzenie po tym, jak Donovan Mitchell trafił za trzy punkty w szybę, co zmusiło Mavericks do ogłoszenia przerwy na żądanie. Od tego momentu Mavericks zdobyli bramkę po ataku Kyriego Irvinga i doprowadzili do stanu 117-118.
Mavericks zmusili Cavaliers do wzięcia ostatniego wolnego czasu po tym, jak Darius Garland prawie stracił piłkę po walecznym podskoku Josha Greena. Na ostatniej przerwie Cavs stracili piłkę po słabym podaniu od Evana Mobleya.
Mavericks wykorzystali przerwę na żądanie, aby przesunąć piłkę na połowę boiska Cavs. Luka Doncic wykonał niesamowite podanie odbicia, po czym z łatwością wykonał wsad i na niecałe 2 sekundy przed końcem dał Mavericks prowadzenie 119-118.
Strus szybko podał piłkę do Mobleya i odzyskał ją pełną parą po jednym kozłowaniu po strzale Doncicia z odległości 5 metrów od połowy kortu, prawie blisko linii trzech punktów Cavs. Strus oddał strzał, który trafił tylko w siatkę, kończąc mecz 121-119.
Cleveland Cavaliers pokonują Dallas Mavericks w serii sezonowej dzięki zwycięzcy meczu Maxa Strusa i zdobyciu 21 punktów
Strus zapalił w czwartej kwarcie, zdobywając 15 ze swoich 21 punktów, co podkreśliło zdobycie czterech trójek w nieco ponad minutę, dzięki czemu Cavs pod koniec tej kwarty mieli zaledwie jeden punkt.
Strus, nabyty poza sezonem w ramach umowy typu „sign-and-trade”, zdobył 21 punktów, trafiając 7 z 12 rzutów, a wszystkie jego kosze trafiały spoza pola karnego za trzy punkty. Warto zauważyć, że jego pierwszych sześć rzutów za trzy punkty trafiło ze znacznie bliższej odległości niż jego siódmy.
Cavaliers wygrali kolejne mecze po dwóch rozczarowujących porażkach po przerwie na All-Star. Przegrali serię sezonów z Dallas Mavericks po pokonaniu ich we wtorek i wcześniej 27 grudnia bez Mitchella.
Dodaj komentarz