W Rosji nie ma przetwórców. Nawet rodzimy Bajkał nie zadziała. Ile pieniędzy utonęłaś?
Baikal Electronics była nadzieją na własne rosyjskie procesory. Jesienią ubiegłego roku mikroprocesory Bajkał-S (przeznaczone dla serwerów) rzeczywiście mogły wzbudzić pewien entuzjazm. Zaprojektowane w oparciu o architekturę AMR i wyprodukowane na Tajwanie nie zachwycały swoimi możliwościami, ale już w grudniu trafiły do pierwszych odbiorców. Coraz bardziej realne stawały się rosyjskie plany uniezależnienia Rosji od importowanych przetwórców. Coś poszło nie tak?
Dlaczego procesory Bajkał nie będą produkowane?
Nieoczekiwanie Kreml i brak własnych mocy produkcyjnych okazały się dla Rosjan ogromnym problemem w produkcji bajkalskich procesorów. Procesory opracowane przez Baikal Electronics wymagały brytyjskiej licencji AMR, ale została ona nabyta na wiele miesięcy przed umieszczeniem rosyjskiego producenta na liście sankcyjnej. Największą przeszkodą była produkcja procesorów.
Rosjanie nie ograniczyli projektu do swoich możliwości, ale powierzyli produkcję tajwańskiej firmie TSMC. Tymczasem wojska rosyjskie wkroczyły na terytorium Ukrainy, aw lutym otrzymał dyskwalifikację. Choć Bajkal Electronic nie liczył na ich szybkie uruchomienie, producent nie spodziewał się, że TSMC nie dostarczy do Rosji nawet procesorów wypuszczonych przed agresją na Ukrainę. Ostatecznie nakaz został wydany na wiele miesięcy przed nałożeniem sankcji.
TSMC ma inne zdanie, a powodem zawieszenia współpracy nie są sankcje, ale nielegalne wykorzystanie licencji. Tajwańska firma uważa, że odkąd Wielka Brytania umieściła Baikal Electronics na liście sankcyjnej, rosyjska licencja na brytyjską architekturę ARM straciła ważność. TSMC nie jest zainteresowany przyczyną ani postępem projektu, który wymaga licencji. Baikal Electronics nie odbierze zamówionych procesorów, ponieważ TSMC nie może obrabować ARM.
Ile pieniędzy wydano na projekt procesora Baikal?
To bardzo sprytne posunięcie, bo Rosjanie nie zwrócą już wydanych pieniędzy. TSMC wywiązało się z zamówienia i to nie wina uczciwego tajwańskiego producenta, że klient nie zadbał o sukcesję licencji. Tymczasem Baikal Electronics otrzymał z budżetu państwa dotację w wysokości 5,64 mld rubli (prawie 100 mln dolarów) na rozwój i produkcję swoich procesorów. Perspektywa racjonalnego wykorzystania tych środków opadła w tranzycie z Tajwanu, a straty są znacznie większe.
Według gazety Kommersant, Baikal Electronics przyjął nie tylko dużą liczbę zamówień na już wyprodukowane procesory serwerowe (Model S). Wielu przedsiębiorców zainwestowało w projekty własnych urządzeń wykorzystujących procesory Bajkał-M do rozwiązań desktopowych oraz Bajkał-L przeznaczony do mobilnej elektroniki.
Skąd Rosjanie wezmą procesory?
Rosyjscy eksperci zapewniają, że problemy z dostępnością natywnych procesorów serwerowych nie wpłyną na dostępność elektroniki użytkowej. Mają rację, ale to nie jest rosyjski problem. Cały przemysł elektroniczny zainwestował ogromne pieniądze w plany firmy Baikal Electronics. Jedynym sposobem na odzyskanie szkody może być:
- przeniesienie projektów na zgodne z procesorami o znacznie niższych parametrach technicznych (nieopłacalne, czasochłonne)
- sprzedaż projektów partnerom zagranicznym (bardzo nieopłacalna i trudna)
- uruchomienie produkcji procesorów w Rosji (niewykonalne w czasie do rekompensaty).
Żadne z tych rozwiązań nie jest kołem ratunkowym, a straty przedsiębiorców są tak duże, że wielu z nich nie przetrwa bez wsparcia instytucjonalnego. Jeśli Rosja je poświęci, w przyszłości nawet podstawowa elektronika może nie wystarczyć.
Jednak przetrwanie przedsiębiorców to nie wszystko. Z artykułu w Kommiersant możemy dowiedzieć się, że bardzo realną alternatywą jest użycie przez Rosjan procesorów Intel i AMD. Obecnie nie jest to możliwe, a jedynym dostępnym rozwiązaniem jest import od chińskich przetwórców.
Źródło: Kommiersant
Dodaj komentarz