„Została puszczona” – Shelton Benjamin w WWE nieoczekiwanie uwalnia dawny talent

„Została puszczona” – Shelton Benjamin w WWE nieoczekiwanie uwalnia dawny talent

Shelton Benjamin niedawno przypomniał sobie, dlaczego jego historia WWE z Theą Vidale, aka Momma Benjamin, nagle zakończyła się w 2006 roku.

Vidale pojawiła się w programach WWE jako ekranowa matka Benjamina. Prawdziwy komik kilkakrotnie towarzyszył byłemu członkowi Hurt Business na ringu. Pewnego razu nawet sfingowała problem z sercem, aby pomóc mu wygrać Intercontinental Championship od Rica Flaira.

W wywiadzie dla podcastu Insight Chrisa Van Vlieta Benjamin ujawnił, że WWE skasowało fabułę z powodu sytuacji z udziałem Vidale’a:

„Niestety, ma pewne problemy zdrowotne i wiesz o kilku innych rzeczach, z których, jak sądzę, kierownictwo nie było zadowolone. Zasadniczo puszczano ją i puszczano, zanim historia mogła zostać ukończona (…) To ostatnio modne słowo. Tak, nie dokończyliśmy tej historii”.

https://www.instagram.com/p/Cvp1MqgvUVh/

Benjamin mówił również o możliwości ponownego zjednoczenia The Hurt Business w WWE pewnego dnia.

Powód fabuły Momma Sheltona Benjamina

Dziwaczny punkt widzenia zaczął się, gdy Shelton Benjamin wyraził obawy Vince’owi McMahonowi dotyczące jego braku kreatywnego kierunku. Prezes wykonawczy WWE przedstawił historię z udziałem swojej matki, co doprowadziło do zatrudnienia Thea Vidale.

https://www.instagram.com/p/BFJnfw6kNK4/

McMahon zasugerował nawet, że w fabule pojawi się prawdziwa matka Benjamina, ale natychmiast odrzucił ten pomysł:

„Więc kiedy po raz pierwszy zwrócił się do mnie w tej sprawie, w zasadzie powiedział:„ Co byś pomyślał, mając swoją prawdziwą mamę w trasie? A ja powiedziałem: „Absolutnie nie”. Nie ma mowy, żebym wystawiła moją matkę do tej szatni”.

Benjamin dodał, że ma dobre relacje z resztą składu. Miałby jednak „naprawdę krótką karierę”, gdyby jego prawdziwa matka pojawiła się w WWE i ktoś powiedział o niej coś złego.

Czy masz jakieś ulubione wspomnienia z fabuły Mommy Benjamin? Daj nam znać w sekcji komentarzy poniżej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *