Prajwal Dev z dziką kartą na Bengaluru Open 2024

Prajwal Dev z dziką kartą na Bengaluru Open 2024

SD Prajwal Dev otrzymał dziką kartę na nadchodzącą edycję Bengaluru Open, która odbędzie się w dniach 12-18 lutego.

Prajwal Dev jest jednym z dwóch Hindusów występujących w grze pojedynczej mężczyzn wraz z Sumitem Nagalem, który niedawno pokonał Alexandra Bublika w pierwszej rundzie Australian Open 2024 w Melbourne Park, a obecnie występuje w Chennai Open.

Dyrektor turnieju i współsekretarz KSLTA, Sunil Yajaman, powiedział w komunikacie prasowym:

„Zawsze wspaniale jest widzieć obecność Indii na turnieju Bengaluru Open; to jest nasz turniej i platforma dla indyjskich graczy. Zawsze wspieraliśmy i promowaliśmy indyjskie talenty poprzez to wydarzenie, a Prajwal jest wybitnym graczem.

„Jestem równie zachwycony możliwością zobaczenia sześciu indyjskich nazwisk w losowaniu gry podwójnej, w którym uczestniczy także mistrz Wimbledonu. Świadczy to o wysokim poziomie turnieju. Nasi deblowcy zawsze dawali tutaj niezapomniane występy i jestem pewien, że ten trend będzie kontynuowany również w nadchodzącej edycji” – dodał.

Ramkumar Ramanathan , N. Sriram Balaji i Saketh Myneni , którzy również byli częścią indyjskiej drużyny w meczu barażowym Grupy 1. Pucharu Davisa z Pakistanem w Islamabadzie, wezmą udział w grze podwójnej mężczyzn. Ramkumar i Myneni również zdobyli tytuł w grze podwójnej w 2022 roku.

Niki Kaliyanda Poonacha, zajmująca 147. miejsce na świecie, będzie partnerem Rithvika Choudhary’ego Bollipalli.

Jak ostatnio radzi sobie SD Prajwal Dev?

27-letni Prajwal Dev wystąpił niedawno w grze pojedynczej mężczyzn w trwającej edycji turnieju Chennai Open. Był jedynym Hindusem, który zakwalifikował się do głównego losowania turnieju ATP Challenger. Jednak przegrał z Sumitem Nagalem 1:6, 2:6 w pierwszej rundzie i wypadł z mistrzostw.

W środę 7 lutego Prajwal Dev i jego kolega z drużyny Nitin Kumar Sinha również nie awansowali po przegranej w grze podwójnej mężczyzn z japońską parą Kaito Uesugi i Toshihide Matsui 6:3, 4:6, 9:11.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *