„Zagrałem w Detroit, kogo to obchodzi”: fani NBA niezadowoleni z dominującego zwycięstwa Lakers w debiucie Spencera Dinwiddiego 

„Zagrałem w Detroit, kogo to obchodzi”: fani NBA niezadowoleni z dominującego zwycięstwa Lakers w debiucie Spencera Dinwiddiego 

Oczekiwano, że LA Lakers odniosą kompleksowe zwycięstwo nad Detroit Pistons we wtorek na Crypto.com Arena i właśnie to zrobili, wygrywając 125-111. W tym pojedynku zadebiutował także miejscowy chłopak Spencer Dinwiddie jako Laker, który spędził sporo czasu na parkiecie, zdobywając sześć punktów.

Strażnik rozegrał 26 minut, a także zanotował dwie zbiórki i siedem asyst, próbując przyzwyczaić się do stylu gry w piłkę w Los Angeles. Zawodnicy Purple i Gold byli w dobrej formie, a wszyscy osiągnęli dwucyfrowe wyniki, a drużyna odniosła drugie zwycięstwo z rzędu.

Nie musiało to jednak dziwić fanów, ponieważ wierzyli, że zwycięstwo Lakers nad walczącą drużyną było czymś oczywistym. Wiadomość byłaby taka, gdyby Detroit odniosło zdenerwowane zwycięstwo.

„Grałem w Detroit lmao, kogo to obchodzi”

Wkrótce w ich ślady poszli inni fani:

Fani NBA nie byli zszokowani zwycięstwem Los Angeles nad Pistons
Fani NBA nie byli zachwyceni zwycięstwem Los Angeles nad Pistons

Gospodarzami prowadził LeBron James , który zanotował najwięcej w meczu 25 punktów i osiem zbiórek. Anthony Davis miał 20 punktów i 14 zbiórek, a D’Angelo Russell dołożył 21 punktów. Austin Reaves i Rui Hachimura dodali po 15 punktów.

Czy LA Lakers są pretendentami do tytułu?

Los Angeles (29-26) ledwo dobiegł końca. 500 punktów, co sugeruje, że daleko im do konkurentów. Nierówność i zdrowie były kluczowymi czynnikami stojącymi za ich zmaganiami w tym sezonie i nie pomaga fakt, że kluczowi decydenci Cam Reddish, Max Christie i Jarred Vanderbilt – którzy odegrali swoją rolę w IST – wygrywają, zostają odsunięci na boczny tor.

Ponieważ do powrotu niektórych z wyżej wymienionych nazwisk pozostały tygodnie, wiele zależy od Jamesa, Davisa, Russella i Reavesa. Jednak zdrowa drużyna Lakersów może poszczycić się głębią i wszechstronnością, co czyni z nich dzikie karty, jeśli chodzi o omawianie szans na tytuł. W zeszłym sezonie dotarli do finału konferencji, zanim zostali zmiażdżeni przez Denver Nuggets .

Tym razem dotarcie do play-offów wydaje się trudne, biorąc pod uwagę, że drużyna zajmuje dziewiąte miejsce i potrzebuje serii zwycięstw, aby uniknąć turnieju play-in. Wcześniej jeden z dyrektorów Westa uważał, że Los Angeles będzie uzasadnionym zagrożeniem w play-offach:

„Nie chcę żadnego ich kawałka w play-offach”.

Biorąc pod uwagę, że zarówno James, jak i Davis nadal należą do najlepszych graczy w lidze, nie ma powodu sądzić, że Los Angeles nie może ponownie zaliczyć głębszej passy. Pokazali, na co ich stać w konkurencyjnym środowisku, zdobywając Puchar NBA, a James w swoim 21. sezonie w NBA został mianowany MVP. Lakers nie są pretendentami na papierze, ale w NBA wszystko jest możliwe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *