„W tej chwili tylko jeden, kto może naprawdę pomóc”: były trener Kobe Bryanta powiedział kiedyś, że trener K może pomóc mu wrócić na właściwe tory w związku z oskarżeniami o napaść na tle seksualnym
Latem 2004 roku Kobe Bryantowi prawie udało się wyciągnąć Mike’a Krzyżewskiego z jego lenna na Uniwersytecie Duke’a. Supergwiazda LA Lakers chciał grać dla trenera, który według niego byłby odpowiednim następcą Phila Jacksona.
Pełen gwiazd zespół Lakers, który w 2004 roku zmierzył się z Detroit Pistons w finałach NBA, był w rozsypce. „KB24” i Shaquille O’Neal nie mieli już tej samej chemii na korcie, kiedy wygrali trójkę.
Co ważniejsze, Bryant był o krok od procesu, który w przypadku uznania go za winnego może oznaczać dożywocie.
W wywiadzie z 2004 roku Sam Rines, trener Bryanta z liceum, tak powiedział o możliwości dołączenia Mike’a Krzyżewskiego do Lakers:
„Moim zdaniem. [Krzyzewski] jest obecnie jedyną osobą, która naprawdę może pomóc Kobemu w rozwiązaniu jego problemów i przejściu przez kolejny etap jego kariery”.
Powiedzieć, że życie Kobego Bryanta było wówczas chaotyczne, to nic nie powiedzieć. Lakers, w jednym z największych niepokojów finałów NBA, przegrali z Pistons. Trzy dni po żenującej porażce „Czarna Mamba” skorzystał z opcji wcześniejszego rozwiązania umowy (ETO) w swoim kontrakcie, aby stać się nieograniczonym wolnym agentem.
Karl Malone, który ostatecznie przeszedł na emeryturę, przeszedł operację prawego kolana i nie był pewien, czy wróci. Shaquille O’Neal, wiedząc, że Bryant chciał go wyrzucić, nie chciał też żadnej części rozpadającego się imperium Lakersów. Phil Jackson zdecydował, że musi wziąć wolne.
Kobe Bryantowi brakowało dwóch miesięcy do rozpoczęcia procesu o napaść na tle seksualnym, który może zakończyć jego karierę piłkarską. Mimo to nie był nieśmiały w starannym przeglądaniu kolejnych opcji. Podobno LA Clippers zaoferowali mu sześcioletni kontrakt o wartości 100 milionów dolarów.
Bryant ponownie podpisał kontrakt z Lakersami, ale z łatwością mógł pójść do ich „korytarzowych rywali”.
Mówiono, że LA Lakers zaoferowali Mike’owi Krzyżewskiemu pięcioletni kontrakt o wartości 40 milionów dolarów, co czyni go najlepiej opłacanym trenerem w sporcie zawodowym. Cały naród Błękitnych Diabłów odetchnął z ulgą, gdy „Trener K” odrzucił ofertę i możliwość trenowania Bryanta w NBA.
Kobe Bryant i LA Lakers nie przeszli do playoffów z Rudym Tomjanovichem jako głównym trenerem
U szczytu możliwej decyzji Mike’a Krzyżweskiego o przyjęciu oferty LA Lakers, podobno LA Lakers byli również zainteresowani Rudym Tomjanovichem. „Rudy T” poprowadził Houston Rockets do dwóch tytułów i przyznał, że byłby gotów podjąć się tej pracy.
Kiedy „Trener K” odmówił i rozczarował Laker Nation, Tomjanovic został głównym taktykiem LA po podpisaniu pięcioletniej umowy o wartości 30 milionów dolarów. Liderami tej drużyny byli Kobe Bryant, Lamar Odom i starzejący się Vlade Divac. Skończyli z rekordem 34-48 i zostali wyrzuceni z wyścigu posezonowego z kilkoma tygodniami do stracenia.
Pod rządami Tomjanovicha Lakers mieli bilans zwycięstw i porażek 24-19 w połowie sezonu. Dużym problemem dla nowego trenera stały się jednak problemy zdrowotne.
Wraz z pogarszaniem się stanu trenera pogorszyła się również gra LA Lakers . Rudy Tomjanovich ostatecznie zrezygnował, pomimo niechęci Kobego Bryanta do jego odejścia. Phil Jackson został ponownie zatrudniony w następnym sezonie.
Dodaj komentarz