Kush Maini opowiada o podpisaniu kontraktu z Alpine, opuszczeniu domu w wieku 12 lat i zostaniu kolejną wielką nadzieją F1 wśród 1 408 000 000 ludzi (wyłącznie)
Kush Maini z pewnością zaimponował wielu fanom sportów motorowych swoimi występami w swoim debiutanckim sezonie w F2. Urodzony w Bengaluru kierowca od razu nacisnął pedał gazu i w swoim pierwszym w historii wyścigu F2 zdobył znakomite miejsce na piątym miejscu.
Jego prowadzenie nie pozostało niezauważone, ponieważ firma Alpine zapisała go do swojego programu rozwoju kierowców.
Indie od dawna szukały kierowcy Formuły 1. Narayan Karthikeyan był ostatnim Hindusem, który startował w F1.
Po tym, jak Lawrence Stroll kupił Force India należący do Vijaya Mallyi, utracono resztki indyjskiego związku ze sportem. Pozytywną wiadomością jest jednak to, że popularność tego sportu stale rośnie, a 1,4 miliardowy kraj pozostaje ogromnym rynkiem.
Według ankiety Nielsena przeprowadzonej w 2019 r. Indie znalazły się w pierwszej piątce krajów pod względem liczby fanów F1 (31,1 mln). Podczas gdy były kierowca akademii Red Bulla , Jehan Daruvala, nie potrafił (jeszcze) złamać kodu, Kush Maini z pewnością przejął kontrolę pałeczkę próby reprezentowania Indii w siatce F1.
Pod okiem swojego „idola” Miki Hakkinena Maini zamienił ciepło domu, aby spełnić swoje marzenie o F1 i przeprowadził się do Wielkiej Brytanii. Dziewięciogodzinna podróż może być trudnym zadaniem dla każdego, a co dopiero dla 12-letniego chłopca podróżującego samotnie.
Jednakże wielbiciel Pana Hanumana wiedział, że musi dokonać tej ofiary, jeśli chce ścigać się na szczycie sportów motorowych. Kush Maini podsumował, jak trudna była jego podróż do miejsca, w którym jest dzisiaj, w porównaniu z europejskim kierowcą wyścigowym.
„Przyjmujemy za oczywiste, jak trudno Hindusom dotrzeć na ten poziom. Opuściłem dom w wieku 12 lat, poleciałem samolotem do Wielkiej Brytanii bez rodziców ani nikogo innego i zostałem z mechanikiem w zespole kartingowym. Jeśli widzisz kierowcę z Europy lub Wielkiej Brytanii, wystarczy, że wsiądzie do samochodu, przejedzie kilka godzin i jest na torze z najlepszą konkurencją na świecie.
„Naprawdę rzuciłem wszystko. Moi przyjaciele, moja rodzina i mój dom to moja bezpieczna przestrzeń.”
Kierowca ds. rozwoju Alpine podkreślił również, jak trudno było znać twarze w okolicy, gdy jako 12-latek miał kiepski wyścig. Co ważniejsze, Maini odważnie podjął swoje zmagania, a także odważnie opowiedział o swoich zmaganiach psychicznych w 2021 r. Te zmagania niemal doprowadziły go do przekonania, że jego kariera wyścigowa „dobiegła końca”.
„Miałem już wcześniej wypadki, łamałem kości, ale to wszystko kwestia fizyczna. To kwestie mentalne, które naprawdę cię uderzają i to jest naprawdę trudna część do pokonania. Kiedy jesteś na dnie i myślisz, że nie ma już nadziei, wtedy jest najtrudniej. Ostatnio, z powodu wszystkich trudności, które mnie spotkały, zaczynam zyskiwać na sile psychicznej.
Odporność psychiczna indyjskiego kierowcy z pewnością procentuje po podpisaniu kontraktu z Alpine Racing. Jego kolejnym celem jest teraz zrobienie kolejnego kroku z francuskim konstruktorem i ściganie się w F1.
Kush Maini opisuje, jak się czuła, stojąc na podium po obliczu niepewności dotyczącej kariery wyścigowej
Zdobycie podium w swoim debiutanckim sezonie to wielka sprawa, niezależnie od tego, w której kategorii się ścigasz. Sporty motorowe są w dzisiejszych czasach bezwzględnie konkurencyjne, a te osiągnięcia ogromnie dodają pewności siebie. Zwłaszcza dla Kush Maini, której przyszłość jeszcze dwa lata temu wydawała się niepewna.
„Jeśli zapytasz Kusha dwa lata temu, kiedy przestał się ścigać, a ja poważnie szukałem innych rzeczy do zrobienia, jeśli powiesz mu, że będziesz na podium Formuły 2 i będziesz traktowany poważnie przez Mikę Hakkinena i Alpine, zdecydowanie nie uwierzyłbym ci. Zawsze wiedziałem, że mam to w sobie. Miałem prędkość, ale nigdy tego nie łączyło.
A Kush Maini jeszcze się nie skończył. Po starcie z pole position w sprinterskim wyścigu na Węgrzech kierowca Campos naciska na większą regularność. Maini czuje, że on i zespół mają o wiele więcej do zaoferowania po „ominięciu 3-4 podium”.
Nie wiadomo, czy 23-latek dostanie się do F1, czy nie. Można jednak oczekiwać, że Maini da z siebie wszystko. W końcu diamenty powstają pod ciśnieniem.
Dodaj komentarz