„Myślę, że to byłoby po prostu zabójcze”: Allen Iverson ujawnia, który obrońca NBA byłby jego idealnym kolegą z drużyny

„Myślę, że to byłoby po prostu zabójcze”: Allen Iverson ujawnia, który obrońca NBA byłby jego idealnym kolegą z drużyny

Ta była supergwiazda mierząca 180 cm wzrostu była czterokrotnym mistrzem strzelców i MVP ligi w sezonie 2000/2001. Doprowadził Philadelphia 76ers do finału w 2001 roku, ale przegrał z legendarnym Shaq-Kobe Lakers.

Wielu fanów koszykówki jest przekonanych, że 76ers mieliby realną szansę na zdobycie mistrzostwa, gdyby Iverson miał lepszych kolegów z drużyny. Mówiąc dokładniej, gdyby Filadelfia miała innego niezawodnego strzelca grającego u boku „Odpowiedzi”, mógłby zapewnić drużynie trofeum Larry’ego O’Briena.

Zapytany w wywiadzie dla Rachel Nichols o to, kogo spośród dzisiejszych zawodników wybrałby na swojego kolegę z obrony, Allen Iverson odpowiedział:

„Chciałbym, żeby to był Luka [Doncić], ponieważ jest świetnym rozgrywającym. Nadal mogę grać dwójką [strzelający obrońca]. On może strzec dwóch, ja strzegę jednego. Myślę, że to byłoby po prostu zabójcze.

Iverson dzielący pole obrony z Luką Doncićiem będzie terroryzował każdą obronę. Obaj są bezwzględnymi strzelcami i bardzo konkurencyjnymi. Można sobie tylko wyobrazić, jak „Luka Legend” będzie analizował obronę z „AI” w roli kolegi z pola obrony.

Najlepsze lata Allena Iversona, jeśli chodzi o sukcesy zespołowe, to gra u boku Aarona McKie i Erica Snowa. Obaj byli wszechstronnymi obrońcami, którzy radzili sobie z rozgrywaniem i byli przynajmniej solidni w defensywie. Obaj jednak nie mieli na tyle umiejętności punktowania, które dałoby Iversonowi trochę więcej wytchnienia.

Luka Doncić to jeden z najlepszych rozgrywających w NBA. Rutynowo torturuje przeciwników, manipulując obroną. Słoweniec jest gotowym i chętnym przechodniem. Świetnie byłoby grać u boku jednego z najlepszych strzelców, jakich kiedykolwiek widziała liga. W przeciwieństwie do McKie’go i Snowa, Doncic będzie przykuwał uwagę obrońców swoimi zadziwiającymi umiejętnościami zdobywania punktów.

O takim partnerstwie fani koszykówki, a nawet Allen Iverson mogą tylko marzyć. Obaj w tej samej drużynie byliby obowiązkowym punktem programu telewizyjnego.

Allen Iverson kiedyś dzielił pole obrony Filadelfii z innym znakomitym strzelcem

Zespół Philadelphia 76ers uczynił Jerry’ego Stackhouse’a numerem 3 w drafcie NBA w 1995 roku. Wielu było przekonanych, że stanie się tak dobry, że nazwali go „Następnym Jordanem”. Philly miał jednak kolejny rozczarowujący sezon i zakończył z pierwszym wyborem w drafcie w 1996 roku.

Sixers nie zawahali się pozyskać Allena Iversona, ekstrawaganckiej byłej supergwiazdy Georgetown Hoyas. Filadelfia miała teraz dwie najpopularniejsze i wschodzące gwiazdy NBA. Trener Larry Brown nie widział jednak znacznych postępów swojej drużyny opartej na partnerstwie Stackhouse-Iverson. Zdecydował się zamienić tego pierwszego na rzecz Detroit Pistons i uczynił z drugiego kamień węgielny franczyzy.

Jerry Stackhouse był dobrym strzelcem, ale nie był takim rozgrywającym jak Luka Doncić . Stackhouse miał trudności z dzieleniem się piłką z rozgrywającym, który dominował w piłce, a jednocześnie był jego największym konkurentem, jeśli chodzi o zdobywanie punktów.

Filadelfia podjęła właściwą decyzję, a Allen Iverson prowadził zespół. Sixers zdecydowali się połączyć go z obrońcą, który nie zdobył punktów, aby uniknąć powtórzenia się sytuacji ze Stackhouse. Ale gdyby znaleźli kogoś, kto mógłby ułatwić i dostarczyć duże kosze, mogliby zdobyć mistrzostwo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *