„Mam coś do powiedzenia” – jak asystent trenera Boston Celtics zainspirował powrót, który potencjalnie może przejść do historii NBA
Boston Celtics nie mieli odpowiedzi na opanowanie, egzekucję i determinację Miami Heat i przegrali pierwsze trzy mecze finałów Konferencji Wschodniej. Frustracja Bostonu była tak widoczna w Game 3, że poddali się sami i zasłużyli sobie na gniew swoich wiernych, a nawet przypadkowych fanów.
Gdy Celtics przygotowywali się do uniknięcia żenującego ataku przed meczem nr 4, w powietrzu unosił się niepokój. W tym momencie asystent trenera Matt Reynolds nagle przemówił do oszołomionej sali konferencyjnej (przez Jaya Kinga):
„Mam coś do powiedzenia. Kochani, mieliśmy zły tydzień. Zachowaj spokój. Musi się przesunąć”.
Prostota słów Reynoldsa uderzyła w zdesperowanych Celtów jak grom z jasnego nieba. Wydobył się z głosu, którego podobno nikt się nie spodziewał. Słowa były tak prawdziwe, że postawiły sezon Bostonu we właściwej perspektywie, nawet gdy starali się znaleźć odpowiedzi, aby rozwiązać Heat.
Marcus Smart , uważany za serce i duszę mistrzów Konferencji Wschodniej, tak powiedział o tym incydencie:
„Wszyscy czuliśmy to, co powiedział. Wzięliśmy sobie to do serca”.
Boston Celtics nie chcieli poddać się bez walki. Byli zbyt dumni z tego, że nosili celtycką zieleń, żeby wracać do domu, nie ratując przynajmniej czegoś. Słowa Reynoldsa pomogły otworzyć im oczy na to, że nie było tak źle, jak grali w pierwszych trzech meczach serii.
W koszykówce czasami liczy się tylko oddawanie strzałów. Z jakiegoś powodu Boston Celtics nagle odzyskali swoją tożsamość w grze 4.
Boston trafił 18-45 (40,0%) za trzy punkty po trafieniu zaledwie 31-106 (29,0%) w trzech porażkach z rzędu. Zdesperowani Celtics grali z większym tempem, co stworzyło więcej otwartych okazji dla każdego.
Pomógł też Jayson Tatum , który w drugiej połowie zdobył 25 punktów. Po przerwie napastnik All-Star miał udział w zdobyciu 40 z 66 punktów.
Słowa Matta Reynoldsa potwierdziły się. Sytuacja zmieniła się na korzyść Boston Celtics.
Boston Celtics wracają do serii
Boston Celtics stracili kontakt z piłką, rozpoczynając pierwszy mecz finałów konferencji przeciwko Miami Heat. Trafili zaledwie 29,0% swoich rzutów za 3 punkty w grach 1-3. Boston miał również tylko 39% (19-49) otwartych rzutów za 3 punkty.
W ostatnich dwóch meczach Celtics przestawili przełącznik. Trafili 34-84% z głębokich (40,0%) i oszałamiające 53,0% (23-43) z otwartych trójek.
Po żenującej porażce w meczu 3, Boston Celtics wciąż przegrywali dziewięcioma punktami na początku trzeciej kwarty meczu 4. Pokonali wyniszczającą passę 18-0 i pokonali Heat 44-22 w 14-minutowym odcinku między trzecią a czwarte okresy.
Po upadku w grach 1 i 2 Boston pokonał Miami na odcinku w grze 4, aby w końcu się przebić.
Mecz 5 był pierwszym w serii, w którym Celtics pokazali, kim naprawdę są. Miami Heat deptali im po piętach od samego początku i nigdy się nie poddali. Zwycięstwo 110-97 nie mówiło wszystkiego o drubbingu, jaki Celtics przekazali Heat w czwartek.
Główny trener Bostonu, Joe Mazzulla, dokonał znakomitych korekt w swoich zwycięstwach jeden po drugim. Asystent trenera Matt Reynolds mógł dać im wstrząs, który mógłby pomóc im stworzyć historię, stając się pierwszą drużyną, która wygra po przegranej 3: 0.
Mecz nr 6 odbędzie się w sobotę w Miami.
Dodaj komentarz