Pomimo tego, że został nazwany dupkiem, Isiah Thomas podziękował Michaelowi Jordanowi za wzbogacenie NBA: „Wszyscy wciąż się tym żywimy”
Wpływ Michaela Jordana na grę w koszykówkę wykracza daleko poza jego osiągnięcia na korcie; jest głęboko powiązany z finansowym sukcesem NBA. Pomimo krytyki z różnych środowisk, nawet jego były rywal, Isiah Thomas, musiał przyznać, że Jordan miał znaczący pozytywny wpływ na ligę.
NBA jest dziś jedną z najpopularniejszych lig sportowych na świecie. Biorąc pod uwagę globalną publiczność, jest dość oczywiste, że organizacja zarabia niewiarygodną ilość pieniędzy dzięki merchandisingowi i innym źródłom dochodów.
Jednak nie zawsze tak było. W raczkujących czasach NBA sama liga miała bardzo mało pieniędzy. Zmieniało się to stopniowo wraz z rozwojem NBA.
W tych rodzących się latach gracze zarabiali ułamek tego, co zarabiają dzisiaj. Isiah Thomas, legendarny zawodnik Detroit Pistons i były prezes NBPA, wspominał tamte czasy i podkreślał kluczową rolę Jordana w podniesieniu poziomu finansów NBA. Tomasz stwierdził:
„To, co Michael Jordan zrobił dla NBA – i wszyscy wciąż się tym żywimy. W tamtym czasie, będąc prezesem Związku Zawodników, otrzymywaliśmy 53% dochodu brutto, ale żadnego dochodu związanego z koszykówką”.
— Widzisz, nie byliśmy dobrzy w liczeniu. Więc każdy dolar, który przyszedł, dostaliśmy 53 centy za każdego dolara. A Michael Jordan był dobry w biznesie. Był świetny w biznesie.
„Co za Michael Jordan dla NBA i naszej ligi, doprowadził to do poziomu, którego nikt z nas nie byłby w stanie osiągnąć. Doceniamy go za to. Za to go szanujemy. Wciąż się z tego opłaca.
Sześcioletnia kadencja Isiaha Thomasa jako prezesa NBPA doprowadziła do powstania czterech CBA, a nawet podniosła średnią pensję z 300 000 do 1,8 miliona dolarów. Nie trzeba dodawać, że efekt Jordana był do tego niezbędny.
Rywalizacja Michaela Jordana z Isiahem Thomasem
Isiah Thomas odniósł wiele sukcesów z Detroit Pistons tuż przed początkiem lat 90-tych, kiedy zaczęło się panowanie Jordana i Chicago Bulls. Dzięki przebywaniu na Wschodzie oba rogi spotykały się praktycznie co sezon.
Tłoki „Bad Boy” z tamtej epoki postawiły sobie za cel grę fizyczną i zranienie Jordana. Podczas gdy słynne „Jordan Rules” sprawdziło się w kampanii 1988-89, MJ i Bulls powrócili silniejsi w pojedynku barażowym z Pistons w 1991 roku.
Chicago, teraz doświadczona jednostka, zwyciężyła w pojedynku ECF. Gdy Pistons odeszli bez uścisku dłoni z Bulls, było oczywiste, że między obiema drużynami panowała zła krew.
Dodaj komentarz