Recenzja Zbaw nas na Marsa: Houston&przecinek; Mamy problem
Deliver Us Mars to oparta na fabule trzecioosobowa gra przygodowa, która w dużym stopniu opiera się na narracji, podzielonej przez garść łamigłówek i sekcji eksploracyjnych. Zagadki pozostawiają wiele do życzenia; większość rozwiązań wymaga niewielkiego lub żadnego myślenia i wszystkie wykorzystują tę samą podstawową mechanikę. Wystrzel laser w węzeł odbiornika z niewielkimi zmianami, z losowo dodanymi małymi elementami puzzli.
Brak różnorodności i wyzwań oznacza, że żadna z nich nie zapada w pamięć, mimo że stanowi znaczną część gry. Szkoda też, ponieważ Mars jest interesującym miejscem dla takich zagadek i tajemnic, z dużym potencjałem dla unikalnej mechaniki. Niestety, to wszystkie łamigłówki laserowe, które czują się bardziej jak w domu w Portalu 2, tylko bez solidnego pisma, które tam znaleziono.
Resztę czasu z Deliver Us Mars spędzisz, robiąc jedną z trzech rzeczy: chodząc po pustych stacjach kosmicznych na Marsie, zbierając losowe dokumenty, bardzo powoli wspinając się po różnych ścianach, korzystając z mechaniki wspinaczki z Astro’s Playroom lub spacerując powoli z postaciami jako rozmawiają, z których ta ostatnia stanowi zdecydowaną większość sześciogodzinnego czasu gry Deliver Us Mars.
Żeby było jasne: nie mam nic przeciwko grom nastawionym na fabułę. Ale Deliver Us Mars zbyt mocno opiera się na nieciekawych elementach narracyjnych.
Podążasz za zespołem astronautów, których zadaniem jest odnalezienie zaginionej kolonii naukowców, którzy mogą posiadać klucz do uratowania świata przed zniszczeniem klimatu. Jeśli chodzi o przesłanki, narracja brzmi świetnie na papierze. W ruchu to hasło, które tak naprawdę nigdy nie ewoluuje poza te podstawowe idee. Postacie pozostają w większości statyczne i są zbyt pochłonięte własnymi konfliktami osobistymi, aby obiektywnie ocenić problemy, z którymi się borykają.
Krytykowanie narracji opartej na nieporozumieniach, jakie miałem z postaciami, nie jest dobrym sposobem na załatwienie sprawy, ale zawieszenie niedowierzania idzie tylko do tej pory. Ludzie są irracjonalni, działają pod wpływem emocji i są nieprzewidywalni, ale można by oczekiwać, że astronauci będą spokojniejsi i bardziej wyrachowani niż Deliver Us Mars, cóż, zapewnia.
Chociaż ta historia nie przemówiła do mnie, trudno powiedzieć, że Deliver Us Mars nie jest ambitne. Deweloper KeokeN Interactive to mały zespół, który stara się zapewnić kinowe, oparte na narracji wrażenia, które w dużej mierze opierają się na przerywnikach filmowych, najwyraźniej celując w orbitę gier takich jak Uncharted czy God of War.
Ale te wzniosłe cele są trudne do osiągnięcia i istnieje rozdźwięk między ideałem a tym, co osiągalne. Modele postaci to sztywne manekiny z martwymi, niewidzącymi oczami; animacje mogą, ale nie muszą, wykrzywiać postacie w nierozpoznawalne kształty; a większość twarzy postaci przecina brwi w niepokojących, nieziemskich tańcach. Przy niemal ciągłych błędach wizualnych w kompilacji recenzji trudno było traktować poważnie cokolwiek, co mówi Deliver Us Mars.
Dodaj do tych problemów uporczywe problemy z wydajnością na konsoli — takie jak bardzo niespójna liczba klatek na sekundę, wielokrotne przecinanie podłogi i innych obiektów oraz źle odmierzone punkty zapisu, które mogą odesłać cię z powrotem do początku rozdziałów, tracąc dziesiątki minut postępów — i Deliver Us Mars jest niestety pełen problemów.
Recenzja Dostarcz nam Marsa — podsumowanie
Zalety
- Wizualnie Mars jest dobrze zrealizowany.
- Sekcje o zerowej grawitacji to zgrabny, choć krótki chwyt.
Cons
- Niemal stałe błędy wizualne i problemy z wydajnością.
- Nieciekawa historia z nijakimi postaciami i wymuszonym dramatem.
- Prawie nieistniejąca podstawowa mechanika gry.
- Nieinspirowana platformówka i eksploracja.
- Nijakie przerywniki ze sztywną animacją.
Uwolnij nas Mars leci wysoko, ale utknął na orbicie. Poza krótkimi interesującymi momentami w stanie zerowym i kilkoma wciągającymi obrazami science-fiction, w Deliver Us Mars niewiele jest rzeczy, które błagają o podróż powrotną – lub nawet pierwszą.
Ci, którzy grali w Deliver Us the Moon, mogą znaleźć tu coś więcej do kochania, ale ciężko mi było wracać na Czerwoną Planetę między sesjami. Wiedząc, że spędzę czas z nijakimi postaciami tylko po to, by spacerować po pustych stacjach kosmicznych, zanim zostanie wciągnięty z powrotem w narracyjny melodramat, ostatecznie okazał się tak zimny jak próżnia kosmiczna.
4
Dodaj komentarz