Ayesha Curry pod wrażeniem Steph Curry, która wybucha w czwartej kwarcie, by zamknąć Dillion Brooks i Rockets
Golden State Warriors przekonująco zwyciężyli z Houston Rockets 106:95, a na czele stanął Steph Curry. W uznaniu jego występu jego żona Ayesha Curry zamieściła jego zdjęcia w mediach społecznościowych.
Rockets szli łeb w łeb z Warriors, zanim Curry objął prowadzenie w czwartej kwarcie. Czterokrotne mistrzostwo NBA potwierdziło jego doświadczenie, zdobywając trzy punkty w trzech z czterech rzutów z rzędu, przez co mecz był poza zasięgiem Rockets.
Było to drugie zwycięstwo Golden State Warriors w sezonie zasadniczym. Steph Curry zakończył mecz Rockets z 24 punktami, siedmioma zbiórkami, sześcioma asystami, sześcioma trójkami, jednym blokiem i przechwytem.
Ayesha podzieliła się na swoich kontach na Instagramie szalonym świętowaniem Steph podczas zwycięstwa Rockets.
„Na początku roku staramy się znaleźć nasz rytm pod względem rotacji i oczywiście gry na wyjeździe” – powiedziała Steph Curry w wywiadzie po meczu.
– Byliby głodni ochrony własnego boiska, a grają twardo. Grają szybko, a my po prostu mamy trudności z utrzymaniem separacji. Na koniec po prostu idziemy na przerwę i wybieramy masło, próbując znaleźć odpowiedni pojedynek.
W poniedziałek na zakończenie miesiąca Golden State Warriors zmierzą się z New Orleans Pelicans.
Steph Curry podziwia wpływ, jaki Chris Paul wywarł na drugą część
Steph Curry ukłoniła się Chrisowi Paulowi, który wszedł z ławki i po raz pierwszy w swojej 19-letniej karierze poprowadził drugą drużynę.
Tego właśnie oczekiwali Wojownicy od Paula, który uwielbia nadawać ton i dodawać coś do ugruntowanej kultury zwycięzców.
„Rozmawialiśmy o tym, że po przejęciu mógłby dać nam zmianę tempa” – powiedział Curry o Paulu.
„Widać, że nasza druga jednostka gra niewiarygodnie. Naprawdę wchodzą. Mają poczucie tożsamości już na początku sezonu. To dużo, kiedy wchodzi. Jest mistrzem w angażowaniu wszystkich w skład tego składu.
Chris Paul wszedł na boisko w 27 minucie z ławki rezerwowych, zdobywając osiem punktów, siedem asyst i pięć zbiórek.
Dodaj komentarz