„Ant ma lepsze statystyki”: Anthony Edwards wyprzedza Kobe Bryanta, wstrząśnięty fanami NBA i podsycający debatę
Anthony Edwards był w tym sezonie załamany. W czwartym roku gry w lidze obrońca Minnesota Timberwolves notuje stałe występy, które odegrały kluczową rolę w zapewnieniu mu szczytu w rankingach Konferencji Zachodniej. Po podpisaniu zeszłego lata wspaniałego pięcioletniego kontraktu o wartości 260 milionów dolarów Edwards udowodnił, że jest kamieniem węgielnym franczyzy i jest wart każdego kawałka tej moolah, pokazując się praktycznie w każdym meczu. W obliczu błyskawicznego awansu Statmuse poszukał trochę i porównał swoje liczby z wynikami zmarłego wielkiego Kobego Bryanta, gdy był w swoim czwartym sezonie w NBA.
Można śmiało powiedzieć, że Edwards wyprzedził strażnika w obu punktach i asystował, wywołując oszałamiające reakcje fanów:
Jeden z nich przedstawił rzeczywistość i być może odrobinę brutalność wobec Bryanta:
„Mrówka ma lepsze statystyki i nikogo nie zgwałcił”.
Chociaż druga część oświadczenia wywołała gniew fanów „Mamby”, skupiono się przede wszystkim na pierwszym fragmencie, w którym gwiazda z Minnesoty była lepszym graczem w swoim czwartym sezonie:
W tym sezonie Anthony Edwards notuje średnio 26,6 punktu, 5,3 zbiórki i 5,1 asysty. W ostatnich pięciu meczach zdobył 34,0 punktów, 4,2 zbiórek i 4,0 asyst. Chociaż statystyki pokazują, jak imponujący był on, nie można odmówić legendzie LA Lakers, który był jednym z najbardziej śmiercionośnych strzelców w lidze.
Anthony Edwards niezadowolony po kolejnych porażkach Timberwolves
Minnesota Timberwolves była jedną z drużyn, które pokonały w tym sezonie, ale przeżyła poślizg po dwóch meczach, w wyniku czego odpadła z rywalizacji z New York Knicks i New Orleans Pelicans. I Edwards nie był zadowolony z podwójnego wachmy. Ze swojej strony obrońca zdobył 35 punktów, cztery zbiórki i pięć asyst w przegranej u siebie Timberwolves z Pelicans 117:106.
W wywiadzie po meczu Edwardsa zapytano o przemyślenia na temat pierwszej serii porażek Minnesoty w tym sezonie. Bezpośrednio wspominał ich ostatnie występy i spodziewał się, że powrócą do formy i zrozumieją pewne rzeczy:
„Musimy to rozgryźć. W tej chwili jesteśmy do dupy.
Edwards i T-Wolves mają szansę przełamać poślizg w piątkowym meczu z Houston Rockets. Wracają do domu i rozgrywają trzy mecze u siebie z trzema równie imponującymi zespołami. Najpierw zagra Dallas Mavericks, po czym nastąpią dwa wzajemne starcia z Orlando Magic i Boston Celtics.
Wiele zależy od takich zawodników jak Anthony Edwards, Karl-Anthony Towns i Rudy Gobert. Pytanie brzmi, czy Minnesota będzie w stanie w nadchodzących dniach odbić się od trzech potężnych drużyn.
Dodaj komentarz