Pięciu zawodników UFC, którzy mieli trudności ze znalezieniem przeciwników chętnych do walki z nimi
Jedną z wizytówek Dany White’a zawsze było to, że w UFC najlepsza walka jest najlepsza. Czasami jednak niekoniecznie tak jest.
Przez lata widzieliśmy wiele przykładów zawodników w UFC, którym trudno było znaleźć przeciwników, głównie dlatego, że bardzo się ich bali, ale brakowało im gwiazdorskiej mocy.
Niewiarygodne, że niektórzy z tych zawodników nie tylko zdobyli tytuły w promocji, ale także zostali uznani za główne gwiazdy – ale dopiero wtedy, gdy w końcu udało im się zapewnić sobie wielkie walki, do których zawsze dążyli.
Oto pięć gwiazd UFC , które miały problem ze znalezieniem przeciwników chcących się z nimi zmierzyć.
#5. Umar Nurmagomedov – zawodnik UFC w wadze koguciej
Podczas gali UFC Fight Night, która odbędzie się w najbliższy weekend, powróci wysoko oceniany zawodnik wagi koguciej Umar Nurmagomedov , który nie walczył od ponad roku.
Mimo że „Young Eagle” zajmuje 13. miejsce w kategorii do 135 funtów, jego walka o powrót nie toczy się przeciwko innemu rywalowi z rankingu. Zamiast tego Dagestańczyk zmierzy się z nowicjuszem w oktagonie Bekzatem Almakhanem.
Powód wydaje się być prosty: żaden z czołowych pretendentów UFC w wadze koguciej nie chce zmierzyć się z Nurmagomedowem, który jest kuzynem legendarnego byłego mistrza wagi lekkiej Khabiba .
Teorię tę w zasadzie potwierdził sam Dana White w zeszłym roku, kiedy stwierdził , że „Młody Orzeł” to „facet, z którym nie wszyscy dobijają drzwi, żeby walczyć”.
Krótko po dowcipie White’a czołowy zawodnik – trzeci w rankingu Cory Sandhagen – zgodził się zmierzyć się z Nurmagomedowem, ale walka została odwołana ze względu na kontuzję barku.
Tym razem jednak wygląda na to, że pomimo powrotu „Young Eagle” po długiej przerwie, tak jak poprzednio, żaden znany zawodnik nie chce się z nim zmierzyć.
Przy odrobinie szczęścia, zakładając, że uda mu się imponująco pokonać Almakhana, wkrótce się to zmieni. Z bilansem 16-0 ma więcej niż szansę na walkę z czołowym przeciwnikiem i nie zasługuje na to, aby go unikać.
#4. Jon Fitch – były zawodnik UFC w wadze półśredniej
Były pretendent do tytułu wagi półśredniej Jon Fitch u szczytu kariery był niewątpliwie człowiekiem, którego większość czołowych zawodników UFC w wadze do 170 funtów wolała unikać.
Fitch dołączył do awansu pod koniec 2005 roku z dobrym bilansem 11-2, a kiedy pokonał trzech bardzo cenionych przeciwników: Brocka Larsona, Josha Burkmana i Thiago Alvesa, stało się jasne, że tak jest naprawdę.
Jednak pomimo jego osiągnięć, awans nie był w stanie zmusić rankingowego przeciwnika do zmierzenia się z byłym All-American zapaśnikiem NCAA Division I.
Podczas gdy zawodnicy tacy jak Karo Parisyan, Josh Koscheck i Chris Lytle nadal walczyli o tytuł, Fitch był zmuszony pokonać stosunkowo nieznanych zawodników, takich jak Luigi Fioravanti i Roan Carneiro.
Nawet po ugruntowaniu swojej pozycji zwycięstwem nad wysoko notowanym Diego Sanchezem, kolejna walka Fitcha stoczyła z debiutantem oktagonu w postaci Chrisa Wilsona.
Powód, dla którego nikt nie chciał walczyć z Fitchem, był łatwy do zrozumienia. Chociaż był niesamowicie twardy i utalentowany, jego styl walki nie był zbyt zabawny i miał tendencję do sprawiania, że jego przeciwnicy wyglądali okropnie.
Ostatecznie Fitch dostał szansę na walkę z mistrzem wagi półśredniej Georgesem St-Pierre’em – ale dopiero po wygraniu niezwykłych ośmiu walk UFC z rzędu.
#3. Cain Velasquez – były mistrz wagi ciężkiej UFC
Kiedy UFC podpisało kontrakt z potencjalnym zawodnikiem wagi ciężkiej Cainem Velasquezem na początku 2008 roku, posunięcie to było pewnym zaskoczeniem. Stało się tak, ponieważ były amerykański zapaśnik NCAA Division I miał na swoim koncie zaledwie dwie zawodowe walki MMA.
Jak się okazało, powodem tego był fakt, że Velasquez zyskał budzącą grozę reputację podczas treningów w słynnej Amerykańskiej Akademii Kickboxingu.
Znane gwiazdy, takie jak Josh Koscheck, Jon Fitch i Josh Thomson regularnie wspominają o talentach Velasqueza, często nazywając go najlepszym zawodnikiem wagi ciężkiej, jakiego kiedykolwiek widzieli. A to oczywiście oznaczało, że nikt na scenie regionalnej nie chciał się z nim zmierzyć.
Zamiast tego Dana White podpisał z nim kontrakt po tym, jak zrobił wrażenie podczas sesji sparingowej, i nie zawiódł.
Velasquez zniszczył Brada Morrisa i Jake’a O’Briena podczas swoich dwóch pierwszych wizyt w oktagonie i od tego momentu historia się powtórzyła.
Po raz kolejny nikt nie chciał walczyć z niebezpiecznym nowicjuszem, więc na początku 2009 roku, kiedy był on wyraźnie wystarczająco dobry, aby zmierzyć się z rankingowym przeciwnikiem, Velasquez zamiast tego znalazł się w pojedynku z debiutantem Denisem Stojniciem.
Stojnic oczywiście nie mógł się równać z potencjalnym rywalem, który rozwalił go już w drugiej rundzie.
Na szczęście w tym momencie zawodnikom było zbyt trudno zignorować Velasqueza. W następnej walce pokonał gwiazdę rankingów Cheicka Kongo, a trzy walki później pokonał Brocka Lesnara i zdobył tytuł wagi ciężkiej.
#2. Kamaru Usman – były mistrz UFC w wadze półśredniej
Jeśli Jon Fitch był oryginalnym przykładem zawodnika UFC, którego potencjalni przeciwnicy unikali walki ze względu na skuteczny, ale rzekomo nudny styl, można argumentować, że Kamaru Usman przejął ten płaszcz w epoce nowożytnej.
Zwycięzca TUF 21 z 2015 roku, Usman na początku swojej kariery stosował duszące podejście do wrestlingu, które nie zawsze było zabawne do oglądania. I podobnie jak Fitch wcześniej, miał tendencję do unicestwienia swoich przeciwników tak skutecznie, że wyglądali okropnie.
„The Nigerian Nightmare” odniósł sześć zwycięstw z rzędu od swojego debiutu w oktagonie w 2015 r. do końca 2017 r., kiedy to po raz pierwszy w swojej karierze w UFC zaliczył nokaut nad Sergio Moraesem.
Jednak pomimo posiadania wyraźnego talentu na poziomie elitarnym, szybko stało się jasne, że czołowi zawodnicy wagi półśredniej w organizacji nie chcą mieć z nim nic wspólnego.
Nie mogło to być jaśniejsze niż wtedy, gdy w swojej pierwszej walce w 2018 roku zmierzył się z w dużej mierze nieznanym Emilem Meekiem, a nie z przeciwnikiem z pierwszej dziesiątki rankingów.
Jednak po pokonaniu Norwega w wybielaniu stało się jasne, że czołowi zawodnicy nie mogą dłużej ignorować „nigeryjskiego koszmaru”.
Później tego samego roku pokonał Demiana Maię i Rafaela dos Anjosa, dając mu szansę na zdobycie tytułu wagi półśredniej od Tyrona Woodleya w 2019 r. Co jednak godne uwagi, Maia był pierwszym rankingowym przeciwnikiem, z jakim kiedykolwiek się zmierzył, mimo że walka trwała ósmy w oktagonie.
#1. Islam Makhachev – mistrz wagi lekkiej UFC
W tej chwili wydaje się, że wszyscy chcą spróbować walki z aktualnym mistrzem UFC w wadze lekkiej Islamem Machaczewem .
Walczą o niego nie tylko czołowi zawodnicy wagi lekkiej, tacy jak Justin Gaethje, Charles Oliveira i Dustin Poirier , ale także nowy posiadacz tytułu wagi piórkowej Ilia Topuria.
To dalekie od sytuacji, w której Dagestańczyk znajdował się zaledwie kilka lat temu, kiedy pomimo jego największych wysiłków wydawało się niemożliwe, aby nakłonienie któregokolwiek z zawodników organizacji klasyfikowanych w wadze do 155 funtów do zmierzenia się z nim.
Makhaczow zadebiutował w oktagonie w 2015 roku, ale po zwycięstwie 3-1 w pierwszych czterech walkach, w 2018 roku zrobił prawdziwy postęp. Zaczął niszczyć sprawdzonych wrogów, takich jak Gleison Tibau i Kajan Johnson, i najwyraźniej posiadał wszystkie umiejętności potrzebne, aby wspiąć się na szczyt dywizji lekkiej.
Szybko jednak okazało się, że żaden z czołowych zawodników dywizji nie chce się z nim zmierzyć. Pomimo solidnego harmonogramu Machaczowowi nie udało się stoczyć walki z rankingowym pretendentem aż do października 2021 roku, kiedy to walczył z Danem Hookerem.
W międzyczasie musiał stawić czoła stosunkowo nieznanym osobom, takim jak Arman Tsarukyan i Davi Ramos, i nigdy nie został powołany przez żadną wysoko notowaną gwiazdę.
Makhachev ostatecznie otrzymał walkę o tytuł wagi lekkiej pod koniec 2022 roku, ale dopiero wtedy, gdy nie dało się zignorować jego serii dziesięciu zwycięstw z rzędu.
Już wtedy spotkał się z krytyką za to, że nie walczył z przeciwnikiem z pierwszej piątki rankingów – krytyka została szybko odrzucona przez fanów, którzy w pierwszej kolejności zwrócili uwagę na jego trudności w nawiązaniu walki z jednym z przeciwników z tej listy.
Dodaj komentarz