Pięciu mistrzów UFC, którzy przeszli długą drogę na szczyt
W ubiegły weekend Raquel Pennington została nową mistrzynią UFC w wadze koguciej, dokonując jednego z bardziej niezwykłych wyczynów tej organizacji.
Tym, co sprawiło, że tytuł Pennington był tak imponujący, był fakt, że tak długo zajęło jej wspinanie się po drabinie na szczyt UFC.
Trudno jednak uwierzyć, że długa droga Penningtona do zdobycia złota w oktagonie nie była najdłuższą w historii organizacji.
Mając to na uwadze, oto pięciu mistrzów UFC , którzy przeszli długą drogę na szczyt.
#5. Sean Strickland – mistrz UFC w wadze średniej
W ten sam weekend, w którym Raquel Pennington wspięła się na szczyt UFC, Sean Strickland został zrzucony ze szczytu, tracąc tytuł wagi średniej na rzecz Dricusa du Plessisa .
Wydaje się teraz bardzo prawdopodobne, że tytułowe panowanie Stricklanda zapisze się prawdopodobnie jako przypis w historii dywizji. Jednak fakt, że „Tarzan” dotarł na szczyt, był już od początku cudem.
Pod wieloma względami wydawało się, że Strickland, który piął się w rankingach przy wadze 185 funtów, był błyskawiczny. Po przejściu do dywizji w październiku 2020 roku wygrał siedem ze swoich dziewięciu walk, zanim we wrześniu ubiegłego roku pokonał Israela Adesanyę i sięgnął po złoto.
Jednak wielu fanów zapomina, że rok 2020 był tak naprawdę siódmym rokiem Stricklanda w składzie UFC. „Tarzan” zadebiutował już w marcu 2014 roku, pokonując Bubbę McDaniela w wadze 185 funtów, po czym szybko spadł do dywizji półśredniej.
Strickland zawsze był solidnym, choć mało spektakularnym zawodnikiem ważącym 170 funtów, ale nic w jego nudnych zwycięstwach nad takimi zawodnikami jak Tom Breese i Court McGee – a także jego porażkach z zawodnikami takimi jak Elizeu Zaleski dos Santos – nie sugerowały, że kiedykolwiek zostanie mistrzem .
Dlatego nawet jeśli nie uda mu się wrócić na szczyt wagi średniej i zostać posiadaczem tytułu po dziewięciu latach i sześciu miesiącach w organizacji, zawsze będzie miał swoje miejsce w historii.
#4. Michael Bisping – mistrz UFC w wadze średniej
Przez wiele lat wydawało się, że przeznaczeniem Michaela Bispinga pozostanie na liście, na której obecnie znajdują się tacy artyści jak Urijah Faber, Joseph Benavidez i Kenny Florian; świetnych zawodników, którym nigdy nie udało się zdobyć tytułu w UFC.
Jednak u schyłku swojej kariery „Hrabia” mógł spełnić swoje marzenie i zostać mistrzem organizacji w wadze średniej. Co ciekawe, zrobił to również w swojej pierwszej walce o tytuł.
Chociaż Bisping pojawił się na scenie podczas emisji TUF 3 na początku 2006 roku, oficjalny debiut w oktagonie miał miejsce w czerwcu, pokonując Josha Haynesa i wygrywając reality show.
„Hrabia” szybko stał się supergwiazdą w swojej ojczyźnie, Wielkiej Brytanii. Chociaż ostatecznie udowodnił swoją wartość jako czołowy zawodnik, wydawało się, że nigdy nie zdobędzie szansy na walkę o tytuł.
Po wielkich zwycięstwach nad takimi zawodnikami jak Denis Kang, Dan Miller i Cung Le najwyraźniej zawsze następowały poważne porażki z takimi zawodnikami jak Dan Henderson i Vitor Belfort.
Do 2016 roku Bisping rywalizował w oktagonie od dziesięciu lat i wydawało mu się, że zwycięstwo nad byłym mistrzem Andersonem Silvą w lutym będzie jego ukoronowaniem.
Jednak to niewiarygodne, że cztery miesiące po tym zwycięstwie „Hrabia” otrzymał z opóźnieniem propozycję walki o tytuł z mistrzem Lukiem Rockholdem .
Pomimo porażki z Rockholdem niecałe dwa lata wcześniej, Bisping odniósł cudowne zwycięstwo przez nokaut, eliminując go w pierwszej rundzie, co było jednym z największych niepokojów w historii oktagonu.
Zwycięstwo oznaczało, że pomimo wszystkich upadków na ostatnim płotku „Hrabia” po 10 latach rywalizacji w końcu został mistrzem UFC – co słusznie zapewniło mu miejsce w Galerii sław po przejściu na emeryturę w 2017 roku.
#3. Raquel Pennington – mistrzyni UFC w wadze koguciej
Jak wspomniano wcześniej, w ubiegły weekend Raquel Pennington wspięła się na szczyt dywizji koguciej UFC.
„Rocky” wyprzedził Mayrę Bueno Silvę i zdobył tytuł zwakowany w zeszłym roku przez Amandę Nunes i chociaż sama walka była w dużej mierze niezapomniana, trudno nie podziwiać podróży Penningtona.
Pennington pojawiła się w awansie pod koniec 2013 roku po występie w 18. sezonie The Ultimate Fighter, gdzie zyskała reputację zabawnej awanturniczki.
Ta reputacja towarzyszyła jej przez pierwsze dni w UFC, ale po osiągnięciu wyniku 2-2 w pierwszych czterech walkach, wejście do wyższej ligi w wadze 135 funtów wydawało się mało prawdopodobne.
Seria czterech sprzedanych zwycięstw, zakończona zwycięstwem nad byłą mistrzynią Mieshą Tate, doprowadziła ją do walki o tytuł latem 2018 roku. Jednak Pennington została z łatwością pokonana przez ówczesnego posiadacza tytułu Nunesa i zaliczyła dwie kolejne porażki w trzech kolejnych podczas ataków widziała, jak zsuwała się po drabinie.
Jednak „Rocky” nie przestawała walczyć i po pięciu zwycięstwach z rzędu – w tym zwycięstwach nad wysoko notowanymi Aspenem Laddem i Ketlenem Vieirą – wróciła do rywalizacji.
Jasne, istniałby argument sugerujący, że jej panowanie nad tytułem nastąpiło tylko z powodu braku nowszych talentów pojawiających się w dywizji, ale to nie ma tak naprawdę znaczenia.
Każdy zawodnik, który może odpocząć przez 10 lat i dwa miesiące, zanim w końcu zdobędzie złoto w oktagonie, zasługuje na mnóstwo szacunku i w tym sensie nie można lekceważyć osiągnięcia Penningtona.
#2. Charles Oliveira – mistrz wagi lekkiej UFC
Chociaż Charles Oliveira nie jest już posiadaczem tytułu UFC w wadze lekkiej, który stracił na rzecz Islama Machaczewa pod koniec 2022 roku, można śmiało powiedzieć, że jest obecnie zdecydowanie jednym z najlepszych zawodników kategorii 155 funtów na świecie.
W wieku 34 lat „Do Bronx” wydaje się być w doskonałej formie fizycznej i poza Machaczowem prawdopodobnie byłby faworyzowany w pokonaniu każdego innego zawodnika wagi lekkiej w składzie.
Choć wydawało się, że droga Oliveiry do tytułu była błyskawiczna, w rzeczywistości jego awans na szczyt był zupełnie inny. Fakt, że Brazylijczyk ma na swoim koncie niewiarygodną liczbę 16 zwycięstw przez poddanie, powinien świadczyć o jego długowieczności, ale jego staż w składzie nadal wydaje się zaskakujący.
Tak naprawdę „Do Bronx” zadebiutował w oktagonie w sierpniu 2010 roku, jakieś 10 lat i dziewięć miesięcy przed wysłaniem Michaela Chandlera, by w maju 2021 roku zdobył wakującą koronę wagi lekkiej.
W tym okresie Oliveira przestała być uważana za potencjalnego zawodnika, a następnie zawodnika limitowanej akcji ważącego 155 funtów, w niebezpiecznego, ale delikatnego zawodnika ważącego 145 funtów.
Dopiero powrót do wagi lekkiej w 2017 roku nabrał tempa, wygrywając dziewięć z 10 walk, co zapewniło mu ostateczne zwycięstwo w walce o tytuł.
Biorąc pod uwagę, że na przestrzeni lat poniósł sporo paskudnych strat – w sumie osiem porażek – nie wiadomo, jak długo uda mu się utrzymać na szczycie góry.
Na razie jednak Oliveira pozostaje realnym zagrożeniem dla tytułu, co sprawia, że jego długa i kręta podróż na szczyt jest naprawdę fascynująca.
#1. Robbie Lawler – mistrz UFC w wadze półśredniej
Zawodnikiem, któremu najwięcej czasu zajęło dotarcie na szczyt UFC, jest były posiadacz tytułu wagi półśredniej Robbie Lawler .
Chociaż wydawało się, że od utraty tytułu w 2016 r. do ostatecznej emerytury w 2023 r. minęło całe życie, okres ten był w rzeczywistości krótki w porównaniu z jego początkową podróżą na szczyt.
„Ruthless” zadebiutował w oktagonie w maju 2002 roku. Miał wtedy zaledwie 20 lat, a jego rekord w MMA wynosił zaledwie 4-0.
Zwycięstwa nad Aaronem Rileyem, Stevem Bergerem i Tiki Ghosnem szybko zapewniły mu miano „następnej wielkiej rzeczy”, ale szybko stało się jasne, że Lawler nadal jest bardzo surowy.
Rozczarowujące porażki z Pete’em Sprattem i Nickiem Diazem ujawniły wiele luk w jego grze, a kiedy nierozsądne przejście do 185 funtów doprowadziło do porażki z Evanem Tannerem, „Ruthless” całkowicie wykluczył się z UFC.
Od tego momentu wydawało się, że jego przeznaczeniem jest kariera czeladnika. Lawler brał udział w takich organizacjach jak PRIDE, Icon Sport i Elite XC, wygrywając kilka ważnych walk, inne przegrywając, a po drodze nawet zdobył kilka tytułów.
Fascynujące jest to, że jedynym powodem, dla którego „Ruthless” wrócił do UFC, było to, że znalazł się we właściwym miejscu we właściwym czasie.
Będąc częścią składu StrikeForce, kiedy organizacja została wykupiona w 2011 r., Lawler powrócił do oktagonu na początku 2013 r. Wielu fanów wierzyło, że w połączeniu z wieloletnim pretendentem Joshem Koscheckiem jego druga kariera w UFC będzie krótka.
Jednakże „Ruthless” zaskoczył wszystkich, denerwując Koschecka, a następnie odniósł dwa kolejne zwycięstwa, tym samym awansując do rywalizacji o tytuł.
I chociaż przegrał swoją pierwszą walkę o tytuł wagi półśredniej z Johnym Hendricksem, zwycięstwa nad Jake’em Ellenbergerem i Mattem Brownem przeniosły go z powrotem na drabinę, a ostatecznie pokonał Hendricksa i zdobył tytuł w grudniu 2014 roku.
Co niewiarygodne, tytuł Lawlera zdobył 12 lat i siedem miesięcy po jego debiucie w oktagonie, co uczyniło jego podróż na szczyt prawdopodobnie najbardziej żmudną – i budzącą podziw – w historii UFC.
Dodaj komentarz