5 najważniejszych wydarzeń UFC, które okazały się porażką

5 najważniejszych wydarzeń UFC, które okazały się porażką

Na nieco ponad trzy miesiące do UFC 300, szum wokół wydarzenia rośnie z tygodnia na tydzień, szczególnie w miarę dodawania do karty kolejnych ważnych walk.

Dana White i spółka będą mieli nadzieję, że UFC 300 będzie jednym z największych dotychczas sukcesów organizacji, ale jak widzieliśmy w przeszłości, duże wydarzenie nie zawsze przynosi rezultaty.

Największa na świecie organizacja MMA wielokrotnie organizowała mega-eventy, które kończyły się wielkimi rozczarowaniami.

Oto pięć głównych wydarzeń UFC , które okazały się rozczarowaniem.

#5. UFC na Fox: Velasquez vs. Dos Santos (2011)

Przed obecną umową z ESPN partnerem telewizyjnym UFC w USA była stacja Fox. Współpraca ta była w dużej mierze owocna i trwała prawie dekadę, a po drodze zaowocowała kilkoma wspaniałymi wydarzeniami.

Niestety inauguracyjny występ w sieci nie był jednym z nich.

Nie było absolutnie nic złego w gali, która składała się z 10 walk i która odbyła się w Anaheim w Kalifornii pod koniec 2011 roku. Problem pojawił się wraz z decyzją – przynajmniej w USA – o transmitowaniu jednej walki, headlinera, w telewizji.

Walka z pewnością była zacięta, bo mistrz wagi ciężkiej Cain Velasquez zmierzył się z czołowym pretendentem Juniorem dos Santosem . Gdyby ich walka miała charakter klasycznej pięciorundowej bijatyki, którą później stoczyli podczas trzeciego spotkania, metoda transmisji mogła by się sprawdzić.

Niestety, tak nie było. Dos Santos zdziesiątkował Velasqueza prawą ręką w ciągu minuty, co oznacza, że ​​amerykańscy kibice byli świadkami minimalnej akcji.

Międzynarodowi fani mogli oczywiście zobaczyć wspaniałe walki z udziałem takich zawodników jak Dustin Poirier i Benson Henderson. Tak naprawdę, gdyby w amerykańskiej transmisji pojawiła się walka Hendersona z Clayem Guidą, reakcja na to wydarzenie byłaby prawdopodobnie zdecydowanie pozytywna.

Niestety, dzięki dziwnej decyzji o wyemitowaniu w telewizji jednej walki, jedynym uczuciem, jakie towarzyszyło fanom po tym wydarzeniu, było rozczarowanie.

#4. UFC 251: Usman kontra Masvidal (2020)

W pierwszych dniach pandemii COVID-19 w 2020 r. UFC, podobnie jak reszta świata sportu, w dużej mierze zostało zamknięte. Wiele wydarzeń zostało odwołanych i nikt tak naprawdę nie wiedział, kiedy wszystko zacznie się od nowa.

Co ciekawe, organizacja MMA była jedną z pierwszych organizacji, które wznowiły działalność. Po zamknięciu w marcu UFC powróciło z serią wydarzeń w Jacksonville na Florydzie w maju, a następnie wróciło do swojej bazy w Las Vegas.

Jednak kiedy Dana White ogłosił, że organizacja „zabezpieczyła wyspę”, na której mogłaby organizować występy, w których mogliby występować ich międzynarodowi zawodnicy, sytuacja wydała się jeszcze bardziej ekscytująca.

Pomysł na „Fight Island” od razu przywołał na myśl obrazy oldschoolowych filmów o sztukach walki, które przedstawiały walki w egzotycznych miejscach, a wielu fanów zaczęło wierzyć, że zobaczą ośmiokąt położony na jakiejś plaży.

Jednak pomysł ten – choć częściowo wynikał z wyobraźni fanów – okazał się błędny.

Wyspa, o której mówił White, to wyspa Yas w Abu Zabi, na której odbywały się już liczne wydarzenia związane z promocją. Ostatecznie UFC 251, pierwsza gala, która się tam odbyła, wyglądała dokładnie tak samo, jak każde inne wydarzenie organizowane przez tę organizację.

Trudno było się nie rozczarować, a kiedy większość oferowanych walk, w tym długo oczekiwany mecz głównym urazy pomiędzy mistrzem wagi półśredniej Kamaru Usmanem a Jorge Masvidalem , zakończyła się dystansem, to uczucie tylko się wzmogło.

Z perspektywy czasu gala sama w sobie nie była zła, ale biorąc pod uwagę, że fani oczekiwali wersji filmu z Brucem Lee na temat UFC, było to i tak rozczarowanie.

#3.UFC 112: Niezwyciężony (2010)

O ile powrót UFC do Abu Zabi w 2020 roku był lekkim rozczarowaniem, o tyle debiut UFC na Bliskim Wschodzie w 2010 roku był wielkim wydarzeniem.

Pierwotnie wydarzenie to miało związek z zakupem kilku udziałów w promocji przez firmę Flash Entertainment z Abu Zabi, więc naturalnie Dana White i firma chcieli swoim debiutem dać wielkie przedstawienie dla miejscowej ludności.

Dlatego na UFC 112 odbyło się ogromne potrójne wydarzenie główne z dwiema walkami o tytuł, w których udział wzięło dwóch najpopularniejszych mistrzów organizacji, król wagi lekkiej BJ Penn i posiadacz tytułu wagi średniej Anderson Silva .

Na początku wydawało się, że wydarzenie może zaowocować czymś wyjątkowym. Undercard był w dużej mierze zabawny, a Kendall Grove i Mark Munoz stoczyli jedną z najbardziej niedocenianych walk 2010 roku w pierwszym otwierającym karcie.

Jednak sytuacja uległa pogorszeniu wraz z potrójnym wydarzeniem głównym. Po pierwsze, legenda wagi półśredniej Matt Hughes stoczył nudną walkę w kickboxingu z innym pionierem Renzo Gracie i nawet zakończenie walki nie mogło uratować tej walki.

Obrona tytułu Penna przeciwko Frankiemu Edgarowi była zadowalającą, choć nieco powolną walką, ale fani byli rozczarowani, gdy „The Prodigy” podjął wątpliwą decyzję i stracił tytuł.

Najgorsze jednak przyszło w roli headlinera. Silva najwyraźniej zdecydował, że nie jest zainteresowany walką z pretendentem Demianem Maią i chociaż mógł zdeklasować swojego kolegę z Brazylii, zamiast tego zdecydował się tańczyć i drwić ze swojego przeciwnika przez pięć rund.

Fani byli wściekli, podobnie jak White, który po walce odmówił wręczenia „Pająkowi” pasa tytułowego. Ostatecznie nikt nie był zadowolony z tego wilgotnego charłaka, a powrót na Bliski Wschód zajął awansowi ponad cztery lata.

#2. UFC 200: Tate kontra Nunes (2016)

Po tym, jak gala UFC 100 w 2009 roku okazała się zapierającym dech w piersiach, klasycznym wydarzeniem, które obfitowało w wiele niezapomnianych momentów, istniały duże nadzieje, że gala UFC 200 w 2016 roku w jakiś sposób ją przebije.

Niestety, dzięki szeregowi zmian wprowadzonych z opóźnieniem i niektórym walkom, które okazały się wilgotnymi żartami, gra bardzo nie spełniła tych wzniosłych oczekiwań.

Początkowo walka opierała się na walce wieczoru, w której miał nastąpić rewanż pomiędzy mistrzem wagi piórkowej Conorem McGregorem a jego zaciekłym rywalem Natem Diazem . Obaj mężczyźni walczyli na początku tego roku, a Diaz zwyciężył i mimo że walka została rozegrana z opóźnieniem, pobiła ona rekord promocji pay-per-view.

Jednak gdy „The Notorious” odmówił udziału w obowiązkach medialnych wydarzenia, walka została całkowicie przerwana.

Mimo to, kiedy ogłoszono nowego headlinera – kolejny wielki rewanż pomiędzy Jonem Jonesem a Danielem Cormierem – fani wydawali się uspokojeni, szczególnie gdy ujawniono niespodziewany powrót byłego mistrza wagi ciężkiej, a następnie gwiazdy WWE Brocka Lesnara .

Niestety, zanim doszło do zdarzenia, sprawy potoczyły się bardzo źle.

Jonesa usunięto z postępowania po pozytywnym wyniku testu na obecność narkotyków i choć Anderson Silva zgodził się wkroczyć z jednodniowym wypowiedzeniem, jego walka z Cormierem okazała się nudna, a „DC” obrał zrozumiałe podejście, aby wygrać, stawiając na bezpieczeństwo.

Lesnar rzeczywiście powrócił, a jego pozytywny wynik testu na obecność narkotyków miał miejsce zaledwie kilka miesięcy po programie, ale jego walka z Markiem Huntem była w dużej mierze nudna, w wyniku czego Lesnar wywalczył sobie drogę do zwycięstwa.

Tymczasem pozostałe walki na karcie były w porządku, ale po prostu nie odpowiadały szumowi wokół gali, przynajmniej nie w porównaniu z walkami na UFC 100.

Ogólnie rzecz biorąc, biorąc pod uwagę szum wokół wydarzenia, trudno było nie postrzegać UFC 200 jako rozczarowania, a Dana White miał nadzieję, że nie stanie się to podczas kwietniowej gali UFC 300.

#1. UFC 33: Zwycięstwo w Vegas (2001)

Złotym standardem gal UFC, który okazał się rozczarowujący, pozostaje UFC 33, które odbyło się jeszcze w 2001 roku. To było wydarzenie tak złe, że Dana White wciąż o tym wspomina.

Rok 2001 był ważnym rokiem dla promocji, głównie dlatego, że był to rok, w którym pierwotni Zuffa – bracia White i Fertitta – przejęli pałeczkę od pierwotnych właścicieli, SEG.

Natychmiast podnieśli wartość produkcji, zmienili kategorie wagowe w ramach promocji i wprowadzili nowe tytuły w wadze 155 funtów i 185 funtów, a także zaczęli wydobywać sport MMA z cienia późnych lat 90-tych.

UFC 33 miało być zatem ukoronowaniem dla nowych właścicieli. Miał to być nie tylko pierwszy występ tej organizacji w Las Vegas, ale także powrót do pay-per-view po długiej nieobecności.

Swatacze odpowiednio ułożyli karty trzema walkami o tytuł, w roli głównej z chłopakiem z plakatów promocji, Tito Ortizem, walcząc z kolejną wielką gwiazdą w postaci Vitora Belforta. Wyglądało, jakby miało nastąpić klasyczne wydarzenie.

Katastrofa nastąpiła, gdy Belfort musiał opuścić boisko z powodu kontuzji i został zastąpiony przez mniej znanego Władimira Matiuszenkę, ale niestety był to dopiero początek tego, co wydawało się przekleństwem wydarzenia.

Po trzech ekscytujących walkach wstępnych dosłownie każde starcie w głównej karcie było boleśnie nudne, a walka o tytuł wagi lekkiej pomiędzy Jensem Pulverem i Dennisem Hallmanem była szczególnie słaba.

Co gorsza, długość wydarzenia spowodowała, że ​​transmisja w systemie pay-per-view została odcięta przed zakończeniem walki Ortiz kontra Matyushenko, pozbawiając fanów jakichkolwiek wniosków.

Naturalnie wszyscy zaangażowani w to wydarzenie byli gorzko rozczarowani, zwłaszcza White, który zobaczył, jak jego wizja eksploduje prosto w jego twarz. Niewiarygodne, że po tej porażce minęło kolejne 15 lat, zanim organizacja ponownie przeniosła trzy walki o tytuł na platformę pay-per-view.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *