5 zawodników, którzy mogliby ukraść show na UFC 290
UFC 290 odbywa się w ten weekend w Las Vegas, a w głównym pojedynku Alexander Volkanovski broni tytułu wagi piórkowej przeciwko Yairowi Rodriguezowi.
UFC 290 ma przebojowe wydarzenie główne, ale czy któryś z pozostałych zawodników na tej załadowanej karcie mógłby ukraść show? Z całą pewnością.
Z najważniejszymi walkami w wadze muszej, półśredniej i średniej na tapecie, jest to wydarzenie, którego żaden fan nie może przegapić.
Mając to na uwadze, oto pięciu zawodników, którzy mogą skraść show na UFC 290 w ten weekend.
#5. Tatsuro Taira – pretendent do wagi muszej UFC
Późny dodatek do wstępnej karty UFC 290 widział walkę o awans w kategorii muszej Tatsuro Taira z nowicjuszem Edgarem Chairezem w walce w kategorii catchweight 130 funtów.
Stosunkowo późne łączenie w pary jest ryzykowne dla Tairy, ale jeśli uda mu się stworzyć taki występ, jaki zrobił podczas swoich poprzednich trzech występów w ośmiokątach, mógłby równie dobrze ukraść show.
Japoński zawodnik ma dopiero 23 lata, ale już zebrał imponujący rekord 13-0 i dwa razy finiszował w oktagonie, oba przez poddanie.
Taira ma talent we wszystkich aspektach gry, ale grappling jest jego najniebezpieczniejszą bronią, dlatego ta walka jest dość intrygująca. Chairez jest nadal w dużej mierze nieznaną postacią, ale biorąc pod uwagę, że sześć zwycięstw w jego karierze pochodziło z poddania, wydaje się, że jest też bardziej grapplerem.
To, czy Taira poradzi sobie z większym zawodnikiem, jest uczciwym pytaniem, ale jeśli potrafi imponująco wygrać, mógłby wspiąć się do pierwszej piętnastki z wagą 125 funtów i przebić się do rywalizacji – co czyni go zdecydowanym potencjalnym złodziejem show.
#4. Robbie Lawler – zawodnik wagi półśredniej UFC
UFC 290 będzie ostatnią podróżą do oktagonu prawdziwej legendy organizacji, byłego mistrza wagi półśredniej Robbiego Lawlera .
Prawdę mówiąc, „Ruthless”, który zadebiutował w ośmiokącie ponad dwie dekady temu, na początku 2002 roku, długo czekał na emeryturę.
Teraz, mając 41 lat, można dyskutować, że jego ostatni naprawdę imponujący występ miał miejsce przeciwko Donaldowi Cerrone w 2017 roku. Od tego czasu przegrał pięć z sześciu pojedynków, a jedyne zwycięstwo w tej sekwencji przypadło na równie załamanego Nicka Diaza .
Więc jak to możliwe, że Lawler mógł ukraść show w ten weekend? Mówiąc prościej, otrzymał idealnego przeciwnika do swojej ostatecznej walki w postaci znanego dzikusa Niko Price’a.
„Hybryda” jest prawie o dekadę młodsza od swojego przeciwnika, ale w przeciwieństwie do większości zawodników, którzy ostatnio pokonali „Ruthless”, nie jest aż tak wytrzymały. Co ważniejsze, jest lekkomyślnie agresywny do granic możliwości i prawie na pewno będzie chciał podjąć walkę z Lawlerem.
Czy w takim razie były mistrz może zrobić ostatni świetny występ? Szczerze mówiąc, jest to wysoce nieprawdopodobne. Jeśli jednak uda mu się stoczyć dobrą walkę i wyprodukować thriller z Price’em, to jest szansa, że ten odwieczny ulubieniec fanów i tak ukradnie show.
#3. Jack Della Maddalena – zawodnik wagi półśredniej UFC
W zeszłym tygodniu fani otrzymali druzgocący cios, gdy odwołano jedną z najwybitniejszych walk gali UFC 290.
Jack Della Maddalena z numerem 14 w wadze półśredniej miał zmierzyć się z Seanem Bradym z numerem 9 w pojedynku, w którym zmierzy się dwóch wybitnych młodych wojowników. Jednak walka rozpadła się, gdy Brady został wypchnięty z powodu infekcji bakteryjnej.
Maddalena pozostała jednak na karcie i zamiast tego zmierzy się z nowicjuszem Josiahem Harrellem.
Chociaż jest mało prawdopodobne, aby wspiął się w rankingu, wygrywając tutaj, bardziej prawdopodobne jest, że zamiast tego ukradnie show, dzięki temu, że zmierzy się ze znacznie mniejszym przeciwnikiem.
Harrell ma solidny rekord 7-0, ale z pewnością nigdy nie walczył z nikim na tym samym poziomie co Maddalena, a „The Muscle Hamster” to także mały półśredni, który ma zaledwie 5’7”.
Biorąc pod uwagę, że Maddalena wykończył wszystkich czterech swoich poprzednich ośmiokątnych przeciwników w pierwszej rundzie, wydaje się wysoce prawdopodobne, że zrobi to samo z Harrellem w ten weekend, prawdopodobnie zapewniając najważniejsze zakończenie rolki.
Jeśli mu się to uda, istnieje duża szansa, że zgarnie jeden z bonusów po walce – i przy okazji kradnie show.
#2. Dricus du Plessis – zawodnik wagi średniej UFC
Ignorując na chwilę dwie walki o tytuł na karcie, zawodnikiem, który ma najwięcej do zyskania na UFC 290, jest prawie na pewno Dricus du Plessis.
Południowoafrykański zawodnik wagi średniej stanie przed najtrudniejszym jak dotąd testem w postaci byłego mistrza wagi 185 funtów, Roberta Whittakera . Jednak skala tej walki oznacza, że dzieli go tylko jedno zwycięstwo od ostatecznego celu – strzału nad aktualnym mistrzem Israelem Adesanyą .
Pod wieloma względami to ciekawe, że „Stillknocks” został zrównany z Whittakerem, ponieważ jego gotowy feud z Adesanyą zazwyczaj oznaczałby, że UFC chciałoby go chronić.
Zamiast tego ma do czynienia z mężczyzną, który tylko raz przegrał z Adesanyą od czasu przejścia do kategorii 185 funtów w 2014 roku. Czy więc jest to zadanie niemożliwe dla du Plessisa?
Niektórzy mogą tak sądzić, ale jak dotąd udowodnił, że jest niezwykle utalentowanym wojownikiem. W oktagonie osiągnął wynik 5:0, pokonując czterech z tych przeciwników, w tym Dereka Brunsona i Darrena Tilla z pierwszej dziesiątki .
Jeśli uda mu się zrobić to, czego nikt inny niż „The Last Stylebender” nie był w stanie zrobić, i wyeliminować Whittakera w ten weekend, trudno będzie sobie wyobrazić, że nie uda mu się ukraść show.
# 1. Alexandre Pantoja – pretendent do wagi muszej UFC
Biorąc pod uwagę, że ma ogromną szansę zostać mistrzem po raz pierwszy w ten weekend, człowiekiem, który ma największe szanse na skradanie show na UFC 290, jest Alexandre Pantoja .
„The Cannibal” zmierzy się z królem wagi muszej Brandonem Moreno , który ma tytuł na szali i prawdopodobnie ma dobry powód, by czuć się pewnie. W końcu ma już na swoim koncie dwa zwycięstwa nad Meksykaninem, ostatnio pokonując go w 2018 roku.
Moreno zdecydowanie poprawił się od tego czasu, wygrywając z Deivesonem Figueiredo i Kai Kara-France. Jednak zręczne grappling i mocne uderzenia Pantoji powinny nadal okazać się dla niego kiepskim meczem, zwłaszcza że prawdopodobnie nie męczy się tak jak Figueiredo.
Jeśli „The Cannibal” przystosuje się do swojej pierwszej pięciorundowej walki i uniknie presji, jaką niesie ze sobą walka o tytuł, to z pewnością jest duża szansa, że nowy mistrz wagi 125 funtów zostanie koronowany w ten weekend.
Jeśli Pantoja rzeczywiście może odebrać tytuł „The Assassin Baby”, to na pewno ukradnie show.
Dodaj komentarz