5 najlepszych momentów z UFC Fight Night: Erin Blanchfield kontra Manon Fiorot
Zeszłej nocy UFC wybrało się do Atlantic City na swoją najnowszą galę Fight Night i wieczór okazał się ciekawy i obfitował w wiele przyjemnych chwil.
Jakie były najważniejsze wydarzenia UFC Fight Night: Erin Blanchfield kontra Manon Fiorot, z wieloma ciekawymi wynikami do wyboru?
Zgodnie z oczekiwaniami, kilka momentów świeciło jaśniej niż inne, pozostawiając trwały ślad. Oto pięć najważniejszych momentów z UFC Fight Night: Erin Blanchfield kontra Manon Fiorot.
#5. NJSAC podejmuje właściwą decyzję w sprawie walki Chris Weidman kontra Bruno Silva
Podczas wczorajszej walki z Bruno Silvą wydawało się, że były mistrz UFC w wadze średniej, Chris Weidman, był w stanie wykorzystać swoje umiejętności z przeszłości. Jego uderzenia były celne i udało mu się uniknąć większych ciosów. Co więcej, był w stanie wielokrotnie zadać obrażenia przeciwnikowi.
Gdy Silva upadł na ziemię po, jak się wydawało, szybkiej kontrataku w trzeciej rundzie, wydawało się, że Weidman zapewnił sobie pierwsze zwycięstwo przez nokaut od 2015 roku.
Pomimo otaczających ją kontrowersji, powtórka walki ujawniła, że „Blindado” upadł w wyniku silnego szturchnięcia oka, a nie uderzenia. To nie był pierwszy raz, kiedy Weidman popełnił ten faul w trakcie meczu, ponieważ było to jego trzecie przewinienie.
W tej sytuacji Komisja Lekkoatletyczna stanu New Jersey mogła łatwo zmienić decyzję sędziego i zdyskwalifikować „The All-American”, pozbawiając go tym samym pierwszego zwycięstwa od dłuższego czasu.
Pomimo początkowych wątpliwości, bardziej racjonalne umysły ostatecznie podjęły ostateczną decyzję. Zamiast decydować się na dyskwalifikację lub brak walki, uzgodniono, że wynik walki zostanie określony na podstawie kart wyników na zaledwie dwie minuty przed końcem, co zapewni Weidmanowi zwycięstwo decyzją.
W rezultacie mecz ten był ekscytującym pokazem zwycięstwa starzejącej się legendy i świadectwem mądrej decyzji podjętej przez sędziów, co uczyniło go jednym z najważniejszych wydarzeń wieczoru.
#4. Manon Fiorot staje się czołową pretendentką w kategorii muszej UFC
Pomimo tego, że walka nie zakończyła się brutalnie, wczorajsza główna walka wyłoniła nowego czołowego pretendenta do UFC w wadze 125 funtów.
Manon Fiorot w ciągu pięciu rund zaprezentowała się znakomicie, ostatecznie pokonując Erin Blanchfield i przedłużając swoją passę niepokonanych w oktagonie. W międzyczasie przerwała także passę siedmiu zwycięstw z rzędu „Cold Blooded”.
Pomimo wczesnej próby uduszenia gilotyną Blanchfield, Fiorot był w stanie odzyskać kontrolę dzięki precyzyjnemu uderzeniu z dystansu. „Cold Blooded” z trudem odnalazła swój rytm i chociaż nigdy nie groziło jej zakończenie, w czwartej rundzie stało się jasne, że walka wymyka się jej spod kontroli.
Mimo że w późniejszych rundach rzuciła więcej sianokosów, ostatecznie było to dla niej za mało i za późno. Jednak konsekwentne używanie przez Fiorota pchnięć i kopnięć uchroniło ją przed niebezpieczeństwem, co doprowadziło do zdecydowanego zwycięstwa „Bestii”.
Czy Francuzka ma szansę pokonać Alexę Grasso lub Valentinę Shevchenko w walce o tytuł wagi muszej? Jej uderzające zdolności sprawiają, że jest to duża szansa. Miejmy nadzieję, że UFC da jej szansę w najbliższej przyszłości, ponieważ jej niepokonany rekord 6-0 z pewnością udowodnił, że na to zasługuje.
#3. Kyle Nelson kontynuuje imponującą passę po zwycięstwie przez TKO nad Billem Algeo
Pomimo potencjalnie rozczarowujących fanów w Atlantic City, zdecydowana porażka Kyle’a Nelsona z popularnym zawodnikiem Billem Algeo była niezaprzeczalnie jednym z najbardziej pamiętnych momentów wieczoru.
Na początku meczu w wadze piórkowej obaj wojownicy postanowili zignorować ostrożność i byli gotowi wymieniać potężne ciosy, nie troszcząc się zbytnio o swoją obronę. Było jednak oczywiste, że Nelson miał silniejszy podbródek i wraz z upływem pierwszej rundy „Potwór” zaczął dominować.
Chociaż jego ciosom brakowało technicznej finezji, spikerzy porównali je do drwala rąbiącego drewno. Niemniej jednak nadal byli bardzo skuteczni, powodując, że Algeo wykonał niesławny „taniec kurczaka” w całym oktagonie.
Ostatecznie walka zakończyła się sędzią Garym Copelandem przez TKO na stojąco, zapewniając Nelsonowi trzecie z rzędu zwycięstwo w UFC. Choć być może w najbliższej przyszłości nie będzie walczył o mistrzostwo wagi piórkowej, jego zabawny styl gwarantuje, że zawsze będzie wojownikiem, który spodoba się publiczności.
#2. Nate Landwehr udowadnia swój status jednego z najlepszych zawodników akcji UFC
Strategia marketingowa UFC koncentruje się na prezentowaniu pojedynków pomiędzy czołowymi zawodnikami na świecie. Jednak popularność promocji wynika również z porywających występów sportowców, którzy może nie posiadają najwyższego poziomu umiejętności, ale za to dostarczają najwięcej rozrywki do oglądania.
Nate Landwehr to wojownik, który wyróżnia się spośród wielu. „The Train” należy do tej ekipy od czterech lat i zyskał reputację autentycznego bohatera akcji, podobnie jak Drew Dober i Tai Tuivasa.
Pomimo tego, że nie otrzymał nagrody „Walka wieczoru”, ostatnia noc nie była wyjątkiem, ponieważ jego walka z Jamallem Emmersem była niewątpliwie wyjątkowym występem. Na początku precyzyjne uderzenia Emmersa wpędziły „Pociąg” w kłopoty, dostarczając potężną prawą rękę, która na początku spowodowała znaczne obrażenia.
Pomimo tego, że był zakrwawiony i oszołomiony, Landwehr nie dał się pokonać. W miarę postępu walki powoli odzyskiwał siły. „Pociąg” zainicjował bójkę w zwarciu, przez co Emmers wydawał się osłabiać.
Pomimo oczekiwań niewielu fanów Landwehr zapewnił nagłe i brutalne zakończenie, wykonując niszczycielskie cięcie podbródkowe, które powaliło Emmersa. Chwilę później wykończył go mocnym atakiem.
Pomimo rozczarowania Emmersa, że nie otrzymał premii w wysokości 50 tys. dolarów, Landwehrowi na szczęście przyznano premię za wyniki, co jeszcze bardziej umocniło jego reputację ekscytującego zawodnika dzięki czwartej premii w jego karierze w UFC.
#1. Oszałamiający nokaut Joaquina Buckleya zapewnił mu awans na szczyt dywizji półśredniej UFC
Najbardziej pamiętnym momentem podczas wczorajszej gali był moment, w którym Joaquin Buckley w imponującym stylu pokonał doświadczonego pretendenta Vicente Luque i zapewnił sobie miejsce w pierwszej piętnastce UFC z wagą 170 funtów.
Pomimo najważniejszego nokautu Impy Kasanganay w 2020 roku, Buckley stanął przed najcięższym wyzwaniem w swojej historii w Luque podczas swojej passy dwóch zwycięstw od czasu przejścia do wagi półśredniej. Na szczęście „New Mansa” zdała ten egzamin śpiewająco.
Po słabej pierwszej rundzie zyskał dominację dzięki potężnym uderzeniom i ostatecznie „Cichy zabójca” zdecydował się na wycofanie gardy.
Pomimo typowo przyjaznego podejścia Luque do handlu z przeciwnikami, jego decyzja była dziwna i ostatecznie go to kosztowała. Buckley nie okazywał żadnych obaw w związku ze swoim stanowiskiem i zamiast tego zdecydował się zadać brazylijskiemu wojownikowi ciężkie ataki. W rezultacie Luque stopniowo ulegał bezlitosnemu atakowi.
Pomimo wysiłków nie był w stanie utrzymać kontroli nad „Nową Mansą”. Gdy koniec się zbliżał, Buckley wypuścił serię potężnych i precyzyjnych ciosów, ostatecznie wymuszając zatrzymanie.
Z jego obecnych wyników wynika, że Buckley jest w doskonałej formie i stanowi zagrożenie dla każdego przeciwnika w kategorii wagowej do 170 funtów. Dla UFC korzystne byłoby sparowanie go z innym wysoko notowanym zawodnikiem w jego następnej walce, ponieważ ma on potencjał, aby walczyć o tytuł. Bez wątpienia jego zwycięstwo było główną atrakcją wieczoru.
Dodaj komentarz